czwartek, 27 sierpnia 2015

Rozdział 9 cz.2

Will's POW

- Łaaa! Ręce mi odpadają a oczy chyba zaraz zamienią mi się w popiół!- mruknął Valdez, przeciągając się i ziewając. On robił z nas najmniej, najwięcej gadał, najdłużej się bujał i ma czelność jeszcze mi tu ziewać.

- Nie marudź tylko pracuj, nierobie jeden.- mówiąc to, rzuciłem mu książką w łeb. On wyprostował się i zaczął pocierać swoją głowę, patrząc na mnie z niekrytym wyrzutem, na co przewróciłem oczami. Wziąłem się za czytanie dwudziestej.. nie, może dwudziestej drugiej książki tego dnia... Zresztą nie wiem, przestałem liczyć przy osiemnastej, mającej z tysiąc stron zapisanych drobnym, nieczytelnym maczkiem. Myślicie, że taka książka to niezła harówka, to teraz wyobraźcie sobie, że każda książka, znajdująca się w tej obszernej i chyba niesprzątanej od wieków bibliotece obozowej, wyglądała tak samo.. Milutko, prawda?
Choć każde z nas, Smerfy, Valdez, Chejron i Pan D, tak, nawet ten leniwy, stary parszywiec,  siedzieliśmy w tym śmierdzącym zgnilizną piekle od przeszło ośmiu godzin, to nasza lista książek do przejrzenia nie zmalała nawet o jedną czwartą.
Każdy siedział cicho, w skupieniu przeglądając kolejną to książkę, w poszukiwaniu jakiś wyjaśnień czy  informacji o tym stworze, który dziabnął Nico. Mówiąc o brunecie, to ten leżał od zdarzenia na arenie, wciąż nieprzytomny, a koło niego kręciło się kilka moich braci. Choć byli to jedni z najlepszych, to wcale nie czułem się spokojniejszy. Potrzeba by chyba cudu, a nie kilku pół-śmiertelników.

- Ktoś coś znalazł?- spytał Chejron, chyba tylko po to, by rozprostować język.

- Nie.- odezwali się wszyscy jednym chórem.

- Tylko mnie coś zastanawia.- powiedziała Erin. Wszyscy przenieśli na nią błagalne spojrzenia.- W jednej z książek natrafiłam na fragment, który mówi o istnieniu wielu, wielu zapomnianych bogów, o których nikt nawet nie ma pojęcia, a mogą być oni dosyć potężni.
W jednym akapicie było napisane coś takiego: *,, Zdarzenie to miało miejsce ok. 550 roku przed naszą erą, za życia Pitagorasa. Wtedy to ludzie czcili wielkiego króla wszystkich bogów, Dzeusa, zapominając nawet o pomniejszych bóstwach, nie mówiąc już o bóstwach zapomnianych. Trwało to kilka wieków, u podstawy V w. p.n.e, jeden z ,,zapomnianych'', Orko̱mosía, czyli zaklinający, zbuntował się przeciwko władzy Gromowładnego i uciekł ukrywając się na jednej z wysp w pobliżu Krety. Tam przez kilka lat, siedział cicho a wszelki słuch o nim zaginął. Wrócił potem, wspierany przez innych pięciu pomniejszych ,,zapomnianych'' wraz z samą boginią Apate. Tak oto wkroczyli na Olimp, otoczeni przez śmiertelników, których kontrolował Orkomosia, dzięki swym zdolnością, jak samo jego imię wskazywało, zaklinania ludzi ''zmarłych". Jak się można jednak spodziewać, Apate widząc, że powoli ich wielkość dobiega końca, przeszła na stronę Dzeusa i innych bóstw, pod pretekstem tego, iż sprowadziła zdradliwego Orkomosia, by zgiął się w pół ku Dzeusowi.
Tak właśnie skończyła się wielka rewolucja Orkomosia, którego następnego dnia po swym upadku, wtrącono w najgłębsze zakamarki Hadesu."- Erin skończyła czytać, gdy podniosła na nas wzrok, jej oczy błyszczały.

- No cóż, może nie jest to to, czego szukamy, ale wiele wyjaśnia.- stwierdziłem, na co inni przytaknęli. Chejron potarł swą brodę.

- No tak, jak mogłem zapomnieć o ,,bóstwach zapomnianych''.. Teraz przynajmniej wiemy gdzie i czego mamy szukać.- stwierdził. Wstał i podszedł ku wyjściu. Gdy żadne z nas się nie ruszyło, obejrzał się przez ramię.- No już, idziemy. Nic to po nas. Tutaj tego ni znajdziemy. Te potwory zostały pewnie stworzone przez 'niego', być może nawet niedawno. Niema więc sensu szukać jakiejś wzmianki o tym. Porozmawiam trochę ze starymi znajomymi. Może oni coś wiedzą, a przynajmniej wiedzą od kogo możemy się czegoś dowiedzieć.

- No ale chwila!- wyrwał się do przodu Eric.- Mamy zostawić Nico na pastwę losu? Czy na pewno niema tutaj nic przydatnego? ..Może... może coś jeszcze się...- przy ostatnim zdaniu załamał mu się głos. Centaur podszedł do niego i położył dłoń na ramieniu, w geście pomocy i zrozumienia. Spojrzał na wszystkich smutno.

- Mnie również to smuci.. Zawsze lubiłem i szanowałem Nico, to, że odłączył się od świata i stał się swoim własnym cieniem mnie bolało.. To niesprawiedliwe, że coś takiego stało się właśnie teraz.- pokręcił głową zrezygnowany.

- Ale świat taki właśnie jest, prawda?- powiedział beznamiętnie Leo.- Niesprawiedliwy.- powiedział i wyszedł, zostawiając nas w ciszy.



_______ * _____________ * ________

* Historia w zupełności wyssana prze zemnie  z palca.


Ohayo!
Krótkie, bo to druga część poprzedniego rozdziału ^^
~Tak, tak. Tak się tłumacz..~~~ SZA! *kłótnia ze swoją podświadomością*

Pozdrawiam i do następnego !
Lady Darkness